Jeśli Ministerstwo Zdrowia nie zmieni przepisów, w styczniu te oddziały trzeba będzie zamknąć, pacjentów przenieść, a lekarzy zwolnić. Jak to możliwe? Pozwala na to tzw. ustawa koszykowa, która zaostrzyła wymogi sprzętowe i personalne na szpitalnych oddziałach. Do tej pory, jeśli w szpitalu brakowało jakiejś aparatury, Narodowy Fundusz Zdrowia podpisywał z oddziałem kontrakt po obniżonej cenie. Nowa ustawa tego zabrania. Jeśli oddział nie spełni rygorów Ministerstwa Zdrowia, nie dostanie kontraktu. W województwie łódzkim może zatem zniknąć ponad sto łóżek, w bardzo rzadkich specjalizacjach.
Zagrożony jest między innymi los łódzkiej toksykologii w Instytucie Medycyny Pracy. To jedyny taki oddział w regionie i jeden z najlepszych w kraju. Funkcjonuje od 50 lat i dopracował się świetnego zespołu toksykologów. Wszystko wskazuje na to, że 1 stycznia 2010 przestanie istnieć, bo... nie ma prosektorium, a według Ministerstwa Zdrowia to warunek do funkcjonowania oddziału. - Nie jesteśmy w stanie go spełnić - mówi docent Anna Krakowiak, ordynator toksykologii. - Oddział korzysta z prosektorium położonego kilkaset metrów dalej i należącego do szpitala im. Biegańskiego. Poza tym w ciągu roku mamy ok. 15 zgonów, czyli zaledwie 1 proc. wszystkich hospitalizacji.
Problemy z uzyskaniem kontraktu może mieć też oddział neurochirurgiczny szpitala w Zgierzu, który pełni co miesiąc 11 dyżurów "ostrych" dla całej aglomeracji łódzkiej. NFZ wymaga bowiem, żeby na oddziale znalazł się angiograf.
- Zakup tego aparatu i przystosowanie na oddziale odpowiedniego miejsca na sprzęt to wydatek rzędu 3 mln zł - mówi Mariusz Jędrzejczak, dyrektor szpitala wojewódzkiego w Zgierzu. - Szpitala na to nie stać w tak krótkim czasie. Prezydent podpisał ustawę koszykową w sierpniu. My o tych restrykcjach dowiedzieliśmy się właściwie w połowie września. Jak w ciągu czterech miesięcy zdobyć pieniądze na taki sprzęt? - pyta dyrektor. Co, jeśli nie uda się kupić angiografu? Dyrekcja szpitala nie dostanie kontraktu na neurochirurgię, trzeba będzie zwolnić wszystkich lekarzy i pielęgniarki, a oddział zamknąć.
- Jeśli tak się stanie to aglomeracja łódzka zostanie bez dużego, dyżurującego oddziału neurochirurgicznego - mówi dyr. Jędrzejczak. - A to przecież na neurochirurgię trafia większość ofiar wypadków na autostradzie. Przyjeżdżają w stanach ciężkich z obrażeniami głowy i kręgosłupa. Co się z nimi stanie, kiedy w grudniu trzeba będzie zamknąć oddział?
Kontraktu może też nie dostać dziecięcy oddział chorób płuc w Łagiewnikach. Tam według standardów Ministerstwa Zdrowia powinno się utworzyć łóżeczka intensywnej opieki medycznej. Podobny problem ma szpital w Radomsku oraz szpital w Skierniewicach, gdzie zagrożone jest dalsze funkcjonowanie oddziału nefrologicznego i ortopedycznego.
- Liczymy na to, że wszystkim oddziałom uda się dostosować do wymagań Ministerstwa Zdrowia i ze wszystkimi podpiszemy kontrakt na przyszły rok - mówi Beata Aszkielaniec z łódzkiego oddziału NFZ. Ministerstwo Zdrowia ustami Ewy Kopacz zapowiada, co prawda publicznie, że umowę z placówkami można będzie podpisać warunkowo, dając im rok na dostosowanie się do wymagań. Zapewnia też, że jej resort złagodzi wszelkie warunki kontraktowania, które byłyby przeszkodą do podpisania umowy.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?